ŚWIADEK JEZUSA W CIENIU STRAŻNICY ŚJ
ŚWIADEK JEZUSA CHRYSTUSA W CIENIU STRAŻNICY ŚWIADKÓW JEHOWY
- WPROWADZENIE
Ta historia jest prawdziwa, dla niektórych czytelników jej treść może być niezwykła, być może pouczająca lub ostrzegawcza. Doświadczenia, które chcę tutaj opowiedzieć, są wyjątkowe a nawet pełne przygód. Są pisane przez ulicę, dzięki wielu osobistym rozmowom ze ŚJ w okresie ostatnich trzech lat (2017-2019). Ich źródłem jest nie literatura lub doświadczenia innych ludzi, ale moje własne.
- POCZĄTEK
Mój kontakt ze ŚJ rozpoczął się wiele lat temu, w moim miejscu zamieszkania i służby, w Czeskim Cieszynie. Odwiedzało mnie stopniowo kilka par w domu. Pamiętam jednego „brata”, który zapewniał mnie, że po kilku latach wszystkie kościoły i ten nasz, na pewno będą znisczone a tylko ich wybrani zostaną zachowani i będą żyć wiecznie w ziemskim raju. Wtedy używali książki o podobnej nazwie i wierzyli w generację 1914 r. Póżniej o nich zapomniałem, ale gdzieś wewnątrz została myśl, aby móc do tematu Świadków wrócić w przyszłości. Potem przez parę lat nie zauważałem Świadków Jehowy, jak wielu z was i większość chrześcijan.
- MOTYWACJA
Dlaczego robię to, co robię? To jest dla mnie uzasadnionym pytaniem. ŚJ zapytywali mnie kilka razy, dlaczego z nimi rozmawiam?
Rzeczywistość, że od pewnego momentu zacząłem ich zauważać przy stojakach na ulicach, bardzo przykuła moją uwagę. Wcześniej byłem obojętny i jakby nie widzący ich.
Nagle tak jakoś od wewnątrz byłem zachęcany do zatrzymania się i spojrzenia na stojących w pobliżu ŚJ innym spojrzeniem. Było to tak mocne, że ciągneło mnie do nich jak magnes i bardzo cieszyłem się, że mogłem się zatrzymać i poszukać okazji do rozmowy z nimi.
- SYSTEMATYCZNA SŁUŻBA
Później zacząłem ich celowo wyszukiwać i regularnie planować spotkania. Miałem okazję przeprowadzić rozmowy w dwudziestu dwóch miastach w naszym kraju i w Polsce, przeważnie w tym samym miejscu kilka razy
(Český Těšín, Ostrava, Havířov, Horní Suchá, Orlová, Třinec, Hranice, Bohumín, Frýdek Místek, Hranice, Praha, Plzeň, Opava ...
Warszawa, Bydgoszcz, Świnoujście, Cieszyn, Ustroń, Jastrzębie, Wodzisław, Bielsko Biała…)
Przypuszczam, że w tym okresie przeprowadziłem rozmów około 200. Stopniowo zainteresowałem się tą grupą religijną dokładniej i z wielkim wysiłkiem. Studiowałem ich literaturę i PNŚ, w kontekście języka greckiego, oraz wiele tłumaczeń biblijnych i wiedzy naukowej. Obejrzałem dziesiątki filmów o ŚJ, głównie po polsku, trochę po angielsku, ale także po czesku. Mogę powiedzieć, że naprawdę „spadłem na dno”. Niekiedy w nocy nie mogłem spać. Zwłaszcza po nieudanych, jak mi się wydawało rozmowach, nieproporcjonalnych reakcjach z mojej strony. Ponownie zastanawiałem się, co powiedziałem źle, dlaczego pozwoliłem wyprowadzić siebie z równowagi? Jak mam to powiedzieć lepiej następnym razem? Trudno mi było zrozumieć nieustępliwość i twardość niektórych moich rozmówców. Ale czasami nie mogłem spać z przekonania, że Bóg mnie pobłogosławił, że relacje zostały podtrzymane, wzbudzone było zainteresowanie, reakcje były nieoczekiwanie pozytywne.
- DOŚWIADCZENIA
Miałem kilka doświadczeń, które przekonały mnie, że warto rozmawiać z tymi ludźmi:
- Okazję odwiedzić starszą kobietę w szpitalu - byłego świadka. Rozmawialiśmy o wierze, o Chrystusie. Pod koniec rozmowy zaczęła się modlić: „Panie Jezu Chryste, proszę wybacz mi moje grzechy”. Potem dziękowała. Po raz pierwszy w życiu rozmawiała z Jezusem. Przeżyła pokój i radość i wkrótce potem umarła pojednana z Bogiem.
- Słyszałem, a teraz bardzo często słucham, wielu osobistych świadectw byłych SJ, którzy byli pod "skrzydłami organizacji" a wyszli. Niektórzy dlatego, że wierzyli w Boskość Chrystusa i zaczęli z nim komunikować i wychwalać go jako Pana. Ich życie zmieniło się radykalnie. Wyznają, że są zadowoleni i podążają za nim. Ogłaszają jego imię innym ludziom.
- Wiele z tych doświadczeń wzmacnia i inspiruje mnie do tego, aby na różne sposoby dotrzeć do tej grupy ludzi, zachęcić ich do myślenia, zadać nowe pytania i wprowadzić potencjalne tematy do naszych dyskusji.
- Jako kaznodzieja wierzę temu, że moim zadaniem tutaj na ziemi, jest opowiadanie ludziom o miłości Chrystusa, jego pojednaniu i osobistej relacji z Nim. Do tych, którzy nie znają Chrystusa osobiście, należą i ŚJ.
- AKCEPTACJA PRZEZ ŚJ
Z czasem zdałem sobie sprawę, że mam przywilej nad byłymi SJ, nie będąc nigdy jednym z nich. Co ciekawe, prawie za każdym razem, mogłem zakończyć rozmowę, do zmiany następnej pary. Ale często mi się zdarza, że chcą kontynuować rozmowę i po wzmianie przy stojaku, więc rozmowa trwa dalej. Wierzę, że akceptują mnie i pozwalają mi zbliżyć się do siebie i dzielić ze mną swe doświadczenia i naukę, wlaśnie z tego powodu, że nie jestem odstępcą
- Zdaję sobie sprawę, że ŚJ są szczęśliwi, że w ogóle ktoś z innych chrześcijan z nimi rozmawia. Niektórzy powiedzieli mi, że jestem pierwszym lub jednym z niewielu, którzy do nich przyszli i nawiązali kontakt. Niekiedy są zaskoczeni moją znajomością Pisma Świętego, że bardzo to doceniają. Moja odpowiedź brzmi: „Nie jestem sam, ale to brak waszych kontaktów z innymi chrześcijanami, których nie znacie”.
- Kilka razy mi mówiono: „Stoimy tutaj dla ludzi, którzy nie wierzą w Boga. Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na twoje pytania. Musimy się na to przygotować ”. I to jest okazja do dalszych rozmów. Może nie byłem wystarczająco konsekwentny, żeby utrzymać dalsze kontakty. Tylko w kilku przypadkach mi się to udało. Jestem wdzięczny tym, którzy chcą nadal spotykać się w domu lub w kawiarni, albo drogą e - mailową
- NASZE SUMIENIE WOBEC ŚJ
To, co prowadzi nas chrześcijan do zastanowienia, co mnie porusza i martwi osobiście, jest nasze nikłe zainteresowanie, albo całkowite niezainteresowanie tymi ludżmi. Niektórzy z nich, zanim zostali ŚJ, mieli pytania duchowe i pytali wierzących w różnych kościołach o sprawy biblijne i problemy życia. Zazwyczaj nie otrzymali jednak odpowiedzi. Gdy spotkali kogoś od Świadków, były im udzielone zadowalające odpowiedzi. Zostali z nimi do dziś. Ich doświadczenie jest dowodem tego, że jako jedyni na świecie są prawdziwym kościołem, który może zaspokoić ich wszystkie pragnienia i zadowolić w poszukiwaniu prawdy.
- WYPOSAŻENIE DO SŁUŻBY
Z czasem zdałem sobie sprawę, że Bóg dał mi specjalny dar, którego wcześniej nie zauważyłem. Nie wyobrażałem sobie dawniej nawet możliwości rozmowy o Bogu z kimś na ulicy. W ciągu tych trzech lat służby ŚJ doświadczyłem szczególnej odwagi, radości i miłości w kontaktach z nimi.
- Nigdy nie pamiętałem cytatów biblijnych i nie potrafiłem ich używać tematycznie. Odtąd pamiętam wiele tekstów i mogę się nimi posługiwać bez większych problemów.
- Nawet w bardzo trudnym czasie, kiedy straciłem mowę po zabiegu na sercu i miałem duże problemy z mówieniem, kiedy byłem ze ŚJ, potrafiłem całkiem jasno i zrozumiale rozmawiać.
- Od samego początku moich intensywnych przygotowań do rozmów szybko odkryłem, że znacznie głębiej poznałem Boga Ojca i Pana Jezusa Chrystusa. Moje biblijne studia były nakierowane w konkretnym celu i wiele się wtedy nauczyłem. Szczególnie o osobie Pana Jezusa.
- Jestem przekonany, że Bóg zmienia i mój osobisty stosunek do tych ludzi. Podchodzę do nich z szacunkiem, miłością i modlitwą. Jestem jednak pewien, że potrzebują, tak jak każdy z nas, poznać i przyjąć osobiście ewangelię łaski o zbawieniu w Panu Jezusie Chrystusie.
- ŚJ JAKO PASJA I FRUSTRACJA
Mogę przyznać, że ŚJ stali się dla mnie pasją i radością, sczególnie ci stojący na ulicach i rynkach naszych miast.
- Są też przyczyną frustracji i wywołują brak szacunku z powodu „Wiernego i roztropnego niewolnika”. Uważam go za tego, który sam zniewala wiele milionów naśladowców dla swoich własnych celów i jest panem nad ich duszami i wiarą. Czym dłużej i głębiej zanurzam się do ich nauczania i praktyki, moje negatywne przekonania względem „WRN” nabierają przerażających rozmiarów.
- INSPIRACJA OD ŚJ
Od czasu do czasu zdawałem sobie sprawę, że następną rzeczą, której mogę się nauczyć, jest głoszenie ewangelii innym na ulicy. Kilkakrotnie pytano mnie: „Dlaczego pan nie chodzi za tymi, którzy nie znają Boga”? Dużo o tym myślałem i to pytanie naprawdę mnie poruszyło. W tym roku, w ramach slużby „Gedeonitów”, zacząłem chodzić po ulicach okolicznych miast, by rozdawać przechodniom NowyTestament, dzieląc się z innymi swoją wiarą i modląc się o ich osobiste potrzeby.